A dzisiaj, jak na pokuszenie babcia pyzów nagotowała, pyszne
to jest i owszem, ale ja mam zakaz się obżerać co by nie było wstydu na plażę
wyjść. Dobra wstyd i tak będzie (rozstępy, cellulit, różowe skórki i Bóg wie co
jeszcze, nigdy nie mogę tego rozróżnić, ale na pewno posiadam i fachowe oko
wynajdzie u mnie wszystkie te mankamenty, ale przecież ja już nie na spodobanie
i tak do tego podchodzę, bo jestem już z tym stanem rzeczy pogodzona). Rozebrać
się trzeba, do pilnowania dzieci, bo to nigdy nie wiadomo, kiedy do wody trzeba
będzie wskoczyć i wyławiać.
Dzieci tak fajnie wczoraj się bawiły na plaży w Giżycku i ta
zatoczka z której jest zrobiony brodzik dość płytka, więc są duże szanse, że
woda tam będzie cieplejsza, dlatego dziś znów obieramy ten kierunek. Zaczęło
się całkiem fajnie, zamoczyłyśmy się wszystkie. Ale ten nieszczęsny plac zabaw
przyciąga Tośkę jak magnez i pomału zaczynamy się złościć. Kiedy nasza
frustracja, urosła do tych rozmiarów, że tylko krok dzielił ją od zjawiska
zwanego SZAŁ, spakowaliśmy się i opuściliśmy plażę w Giżycku. Ale żeby nie było przykro Basi, która w
niczym nie podpadła, tylko grzecznie się moczyła, jedziemy tam gdzie zawsze
prowadzi nas droga, kiedy wszystko inne zawodzi. Czyli Ryn, nasza plaża
ulubiona. Pewnie każdy ma takie miejsce, takiego pewniaka, że tam to już nie ma
innej opcji, będzie dobrze. Zjeździliśmy kawał mazur w poszukiwaniu jakiegoś
innego kąpieliska, godnego następcy, a właściwie zastępcy Rynu, żeby sobie te
kąpiele trochę urozmaicić. Trafiliśmy w parę fajnych miejsc(może kiedyś jak je
zbiorę w jakąś sensowną całość to je opiszę i wkleję), ale chociaż nieraz
pomoczyliśmy się trochę, to w końcu i tak lądowaliśmy w Rynie. Jest to opcja
idealna z dziećmi. Kąpielisko strzeżone, na plaży i słońce i cień, linia
brzegowa pozwala na swobodne przemieszczanie się dzieci z wody na ląd i
odwrotnie, czyli stwarza idealne warunki do zabawy. Nie tylko dla dzieci. W
Rynie bowiem powstawały nasze najbardziej udane budowle piaskowe. No niestety
tym razem, chociaż Darek bardzo się starał, żadnej nie było dane piąć się do
góry, bo Antosia obracała w pył każdą konstrukcję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz