niedziela, 22 kwietnia 2012

Spacer w Guzowie.

Dawno temu (powinnam tu raczej napisać 15 kg temu), a było to wtedy gdy Tosia miała pół roku. Nie daleko naszego miejsca zamieszkania, pojechaliśmy na wiosenny spacer :).

Guzów. Zespół pałacowo- parkowy to zdecydowanie zbyt szumna nazwa tego miejsca. Szczególnie, że mocno zaniedbana, ale nawet w tym stanie ma pewien dziki urok. Spacer jednak nie do końca przyjemny. Było wtedy trochę grząsko i ślisko. No i te stada wron, czy gawronów w koronach drzew. Stwarzały atmosferę jak u Hitchcocka, a jak doda się do tego jeszcze informację, że sam Hitler podobno właśnie tu świętował kapitulację Warszawy. Całość robi dość makabryczne wrażenie. Do samego pałacu nie daliśmy rady podejść bo był ogrodzony i trwały tam prace- remontowe chyba? W czasie I wojny światowej mieścił się tutaj szpital. II wojna nie poprawiła jego sytuacji. Najpierw Niemieccy najeźdźcy zabrali co fajniejsze fanty. Potem "armia wyzwoleńcza" wpadła z wizytą, nie musiałabym chyba pisać, że nie proszoną, ale napiszę. Od roku 1945 obiekt ten należy do skarbu państwa.
Z Guzowa niestety musieliśmy się ekspresowo ewakuować. Powodem tego były kraczące ptaszyska, które próbowały na nas narobić. Upolować Darka prawie im się udało. I ten incydent przesądził o tym, że tata zarządził odwrót.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz