Czy Bóg jest dręczycielem? Po co nas
stworzył, dał takie a nie inne uczucia, taką naturę jaką dał,
dał rozum i zabronił z niego korzystać. I okazuje się, że:
"Zbawienie człowieka zależy od jego samo-zaprzeczenia".
Dlaczego mamy obowiązek i przymus postępowania wbrew swojej
naturze? To po co nas taką naturą obdarzył Wszechmogący?! Mamy
udawać, że to co czujemy do naszych bliźnich, to nie jest to co
czujemy, tylko miłość i zrozumienie. A w rzeczywistości modlimy
się do Boga, żeby pies sąsiada zdechł, bo tak strasznie ujada po 22:00, kiedy ja z żoną próbuję zasnąć, mocno przywiązany do łóżka. Żona praktykuje tę metodę od piątego dziecka. To jedyna popierana przez księdza metoda antykoncepcji, która zarazem jest skuteczna. Żona bardzo troszczy się o zbawienie dusz naszych i "aby nas grzech nie opanował". Ze wszystkich oczu drzazgi wyciąga i Słowo Boże sieje, chociaż ani jednego zdania Biblii nie przeczytała. Ona jest po prostu w stanie wyższej świadomości. Co niedziela chodzimy do kościoła, do tego przybytku w którym króluje proboszcz i Bóg - dokładnie w tej kolejności. I odnoszę tam wrażenie, że jeśli istnieje piekło to tak właśnie wygląda. Pół godziny odczytywania formuł i godzina plucia na nas jadem za zbyt skromne zaangażowanie w utrzymanie parafii, które jest przecież wyznacznikiem mojej wiary. Ale chodzę, bo to przecież moja droga do zbawienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz